Jeśli śledzicie mnie na instagramie, to z pewnością wiecie, że w tym roku po raz kolejny samodzielnie zorganizowałam wakacje. Oczywiście nie obyło się bez pomocy wspaniałych przyjaciół, bez których te wakacje nawet w połowie nie byłyby takie fajne (jechaliśmy wesołą ekipką 8 osób), ale można powiedzieć, że trzon wycieczki zorganizowałam sama! Pamiętacie zeszłoroczne październikowe wakacje? Odwiedziliśmy wtedy Madryt, Teneryfę, Barcelonę i Porto. Gdzie zatem zawitaliśmy w tym roku?
Już tłumaczę to, czego nie widać dokładnie na mapie. Podróż zaczęliśmy we Wrocławiu, skąd mieliśmy lot do przepięknego Bari (linią Wizzair, bilety kosztowały ok 65 zł za głowę). Tam spędziliśmy niecałe 5 dni. Na miejscu wynajmowaliśmy 2 samochody, bo będąc w regionie Apulia, grzechem jest nie odwiedzić miejsc takich jak Matera, Polignano a Mare, czy Alberobello, a samochód bardzo ułatwiał to zadanie. Oczywiście już niedługo opublikuję wszystkie posty z tych miejsc, dzisiaj, chcę, żebyście zobaczyli ogólny zarys wyjazdu.
Po pobycie w Bari nastąpił czas na gorącą, słoneczną i zachwycającą Maltę (Linią Ryanair, lot z Bari kosztował ok. 30 euro). Pierwszy dzień to był dla nas szok! Temperatura i wilgotność i nie wiem co jeszcze, sprawiło, że czuliśmy się jak masło na patelni. Pech chciał, że w naszym mieszkaniu nie było klimatyzacji, tylko wiatraki, które przy temperaturach powietrza ok. 40 stopni, naprawdę niewiele dawały. Kolejne dni, były już lepsze i jakoś udało nam się oswoić z maltańskim klimatem. Oj, to były gorące, ale zarazem niesamowite 4 dni. Spędziliśmy tam cudowny czas, zwiedzając i jednocześnie plażując, a proszę mi wierzyć, że na Malcie to akurat pięknych plaż jest pod dostatkiem:)
Kolejnym etapem naszej wycieczki była Sycylia, a dokładnie jej wschodnie wybrzeże. Wylądowaliśmy w Katanii (lot z Malty, linią Ryanair w cenie 20 euro za osobę). Tutaj mieliśmy tylko 4 dni, a jak na tak dużą wyspę, to zdecydowanie za mało. Udało nam się prawie zdobyć Etnę (o czym przeczytacie później), odwiedziliśmy EtnaLand, który serdecznie Wam polecam, a także zwiedziliśmy Taorminę, Katanię i po części Syrakuzy. Sycylia była ostatnim miejscem docelowym, potem przyszedł czas na powrót do domu – najpierw polecieliśmy do Medialanu Bergamo (Ryanair, ok. 30 euro za osobę), gdzie po ok. 2 godzinach przesiedliśmy się na lot do Wrocławia (Ryanair, 20 euro/os).
Bluzka we flamingi pochodzi ze sklepu zoio.pl 🙂 Kod zniżkowy 10% zakrecona18 cały czas jest ważny:) Pamiętajcie jednak, że działa tylko przy zakupach powyżej 100 zł.
Wszystkie loty (a było ich łącznie 5) wyniosły nas 520 zł/ os.
Więcej zdjęć i ciekawostek, a także wakacyjnych podróży (w tym podróżniczych wpadek!) pojawi się na blogu już niedługo! Mam nadzieję, że te fotki były dla Was dobrą zajawkę i zostaniecie ze mną na dłużej, bo teraz będą ukazywać się posty, ze wskazówkami, co zwiedzać, gdzie zjeść, a co najważniejsze dokładnie opowiem o kosztach, dlatego jeśli ktoś z Was planuje podróże w te właśnie rejony, niech czuję się serdecznie zaproszony do mojego blogowego świata! Inni oczywiście też są mile widziani!:)
Kolejny post już w sobotę, dlatego…
Stay tuned!
Dołącz do społeczności bloga!
1. Zaobserwuj mnie na instagramie @zakreecona.pl
2. Odwiedź mój fanpage na facebooku Zakreecona
Takie podróże są najlepsze! Brawa za organizację i budżet.
Wow! Świetnie to sobie zorganizowaliście. Czasem gotowe wycieczki wydają się kuszące, tym, że o nic nie trzeba się martwić. Ale 500 zł za pięć biletów lotniczych? Mistrzostwo 🙂
wow cena za bilety powala na kolana! jesteś moim mistrzem!
Bardzo ciekawy i interesujący post. Oby tak dalej 🙂