Mam nadzieję, że większość z Was zauważyła, że blog zmienił nazwę oraz logo. Zniknęło moje kochane, cholernie długaśne i trudne do zapamiętania „Buy cheap look fit” widoczne poniżej, a pojawiło się www.zakreecona.pl. Z zamiarem przejścia na własną domenę mierzyłam się już dawno i w końcu się udało. A z tego miejsca chciałabym serdecznie podziękować mojej przyjaciółce Yogili za piękne logo, które dla mnie przygotowała. Nie byłam łatwą klientką, ale Yogili wybaczyła mi grymaszenie i przygotowała znak graficzny, który jest dla mnie idealny!:)
Cześć pamięci starej nazwy mojego bloga!
Jak się zapewne domyślacie, nazwa „Zakreecona” nie wzięła się z kosmosu. Osoby które mnie znają, wiedzą, że nie jestem najspokojniejszą i najbardziej poukładaną osobą na świecie. A moich włosów też nikt raczej nie nazwałby prostymi. A jeśli mam być szczera, to pomysł na nazwę podsuneliście mi Wy, kochani Czytelnicy, bo jak przejrzałam swoje komentarze, to wzmianka o włosach pojawiała się naprawdę niewiarygdnie często, chociaż żaden post nie był stricte związany z włosami (tak tylko w kwestii formalności, żadna tam ze mnie włosomaniaczka, ot po prostu próbuję tylko swoje kłaczki ogarnąć w miarę możliwości i całe szczęście coraz lepiej mi się to udaje).
Ale do rzeczy. Jak to u mnie z tym blogowaniem było? Pierwszy post na tym blogu pojawił się 7 maja 2013 roku (o w mordę jeża, przegapiłam urodziny bloga, które były 4 dni temu!!), Niekoniecznie pokazałabym się w tej stylówce teraz, ale wtedy cieszyłam się, że udało mi się zrobić pierwsze zdjęcia na bloga. Motorem napędowym pomysłu stworzenia swojego kawałka internetu była… Kasia Tusk! Od razu uprzedzam, że nigdy Kasi na żywo nie poznałam, a co za tym idzie żadnego słowa z nią nie zamieniłam, ale blog makelifeeasier był w tamtym czasie moim ulubionym miejscem w sieci (no i nadal jest w czołówce), dlatego zapragnęłam, że sama też „podobnego” bloga założę. Ciuchy lubiłam, jak chyba każda dziewczyna, zazwyczaj wynajdowałam je w lumpeksie za parę złotych, a potem słyszałam tylko pytania „gdzie to kupiłaś?”, a po chwili „chyba sobie jaja robisz, że w lumpeksie!”. Następnie do bloga dołączały nowe kategorie, począwszy przez podróże, po lifestyle i porady.
Blog powstał wcześniej, ale zanim odważyłam się coś tutaj opublikować minęło dobre pół roku, aż w końcu stwierdziłam, że trudno, albo zakładam teraz, albo wcale! Ktoś się ze mnie pośmieje, ktoś inny będzie patrzył na mnie z politowaniem, ale może komuś to co przedstawiam na blogu się spodoba. Najbardziej bałam się odbioru znajomych ze studiów, pewnie pomyślą sobie, że uważam się za niewiadomo kogo a na uczelnianych korytarzach będę mnie witać szydercze uśmiechy. Dlatego też na początku wysłałam adres strony tylko rodzinie i najbliższym znajomym. Stopniowo zaczęłam rozsyłać bloga także dalszym znajomym, potem prosiłam znajomych, żeby rozesłali swoim znajomych i jakoś to dalej poszło.
Na tym właśnie zdjęciu możecie zaobserwować prehistoryczne czasy mojego bloga! Szczególnie zdjęcia po prawej wymaga słowa komentarza:D Nie umniejszam w żaden sposób umiejętności Ilonki jako fotografa, ale co mnie pokusiło, żeby się tak ubrać, do dzisiaj nie wie nikt!
Zostawiając starożytne czasy mojego blogowania i skupiając się na nowożytności przez cały okres, w jakim prowadzę tę stronkę, różnie to ze mną bywało. Na samym początku byłam bardzo regularna, potem przychodziła sesja, która brutalnie miażdzyła moje plany o częstym pisaniu. Po sesji przychodziły wakacje, a wraz z wakacjami wyjazdy, co znowu łączyło się z blogową abstynencją. Po wakacjach następował nowy rok akademicki, wtedy blogowanie odżywało, leczy jedynie do dnia rozpoczęcia kolejnej sesji i taki schemat powtarzał się aż do momentu zdobycia przeze mnie wywalczonego we łzach i cierpieniu (nie, no żarcik) tytułu MGR INŻ. Myślałam, że na erazmusie blogowanie trochę odżyje, ale tam z kolei było tyle innych pochłaniających aktywności, że i posty też pojawiały się sporadycznie. Nadszedł w końcu upragniony koniec studiów (a po latach, a raczej miesiącach z łezką w oku wspomina się te piękne studenckie czasy), i wtedy obiecałam sobie, że będę blogować regularnie. Z lepszym bądź gorszym skutkiem staram się trwać w tym postanowieniu aż po dziś dzień.
Ciąg dalszy nastąpi!
Dołącz do społeczności bloga!
1. Zaobserwuj mnie na instagramie @zakreecona.pl
2. Odwiedź mój fanpage na facebooku Zakreecona
No powiem ci ze mnie zainspirowałaś do napisania czegoś podobnego:)
Fajne zmiany 🙂 Wpadałam i wpadać nadal będę! 😉
fajna opowieść:) a ja czekam na opowieść o włosach:)
no nie złe i ciekawe wyznanie prawdy
Świetny wpis i życzę wielu dalszych sukcesów 😉
Gratuluję Ci 4 lat blogowania! Nowa nazwa jest świetna, nowy szablon bloga też jest super, jestem po prostu zachwycona! 😀 Post czytało się lekko i z przyjemnością 🙂 Czekam na kolejny! Jesteś ogromną motywacją, żeby samemu blokować regularnie!
Cieszę.się bardzo:) Z chęcią przeczytam taki post u Ciebie:)
Bardzo mnie to cieszy, ja właśnie lecę do Ciebie :
Miałam kurz taką opowieść dać w jeszcze w kwietniu:( ale po.prostu nie zdążylam:( mam nadzieję, że w maju to.nadrobię!!! Przepraszam za zwłokę:(
🙂
Fajne wrażenie podczas pierwszej wizyty i Ciebie- pozytywnie 🙂 Bardzo ładnie i schludnie wygląda Twój blog, wszystko na szablonie blogspota? 😉 Ja też myślę nad zmianami 🙂
Dziękuję kochana:) to nie jest szablon blogspota, tylko darmowy szablon znaleziony na internecie i wgrany na blogspocie z różnymi zmianami, które chciałam mieć:) Ja cieszę się najbardziej z wersji mobilnej teraz:D
No właśnie Justi! Czekam na nowe posty u Ciebie!:)
Dziękuję bardzo!:)
Ja prowadzę bloga od roku i staram się robić to systematycznie 😉 bardzo podoba mi się twój design, zmiany na lepsze! 😀
Grauluję wytrwałości i tego że cały czas się rozwijasz, to ważne, stronka w obecnej wersji jest bardzo przyjemna, miło się ciebie czyta i piękne zdjęcia 🙂
Różne są losy blogowania, ja sama miałam 3 blogi w tym jeden mega mega poczytny ale że anonimowy to w pewnym momencie musiałam powiedziec stop, bo zbyt duzo osób w końcu dochodziło kim jestem, a to było niebezpieczne dla mojej pracy. Teraz prowadze blog firmowy i tez jest fajny bo to nowe wyzwanie. Powodzenia
Sto lat tobie i blogowi 😀 A lumpy to moje ulubione sklepy na świecie <3
Fajnie tak sobie powspominać ?
Świetny wpis. Rzeczywiście widać różnice w zdjęciach. A i włosy masz zjawiskowo piękne!
Odpowiednia nazwa bloga i ładne logo, powodzenia!
Ja miałam pierwszego bloga jeszcze w liceum, a teraz już trzydziestu na karku 😉 Kilka razy się rozstawalam z blogosfera na jakiś czas – ale jednak zawsze wracam, bo instynktownie czuję, że tu jest moje miejsce 🙂
nic nie szkodzi:) Słonecznie Cie pozdrawiam:)
4 lata to kawał czasu. Gratulacje!
Gratuluję i życzę dalszych sukcesów.
Zdecydowanie pozytywna zmiana jeśli chodiz o nazwę i własną domene :)ps.Włosy masz rewelacyjne! 😀
Losy bloggera mogą być zakręcone, jak… włosy, ale najważniejsza jest konsekwencja i systematyczność. Ja od ośmiu miesięcy nie zmarnowałem ani godziny swojego życia… cały mój wolny czas związany jest z blogiem 🙂 I jestem zły na siebie, że tak późno się za to wziąłem i tak wiele czasu przepróżniaczyłem 🙂 PS. no fakt, to zdjęcie po prawej…hmmm… wyglądasz, jakbyś właśnie czekała na autobus na pielgrzymkę do.. Lichenia! 🙂 Joke! Ale ta turkusowa (chyba?) sukienka… atomic kitten! 🙂
Dziękuję Kochana!:)
Tobie również życzę powodzenia!:) z moich kilku blogów w dzieciństwie jeden też był anonimowy, ale chyba nie nikt nie dochodził kto jest autorem, a przynajmniej mam taką nadzieję:)
z łezką wzruszenia w oku:D
Dziękuję bardzo!:)
Dziękuję, gratulować to jak na razie można mi tylko wytrwałości:D
dziękuję bardzo!:) Ja też myślę, że zmiana na lepsze:D
hahaah, pielgrzymka do Lichenia:D dobre:D No cóż, tak kiedyś było i nie mam zamiaru się tego wstydzić:D
dziękuję bardzo!:)
i ja myślę, że i ze mną jest podobnie:)