Na początku lutego sprowadziłam się do Łodzi, wynajęłam przytulną kawalerkę w całkiem dobrej lokalizacji i za naprawdę rozsądne pieniądze. Miała tylko jeden malutki mankament – na stanie nie było pralki. A uwierzcie mi, dla człowieka, który potrafi się ubrudzić nic nie jedząc i siedząc bezczynnie, a na dodatek większość jego ciuchów pochodzi z lumpeksu, mogło to się okazać dosyć dużym problemem. No ale jeśli mnie dobrze znacie, to wiecie, że kto jak kto, ale ja to akurat problemy umiem rozwiązywać. Długo się nie zastanawiałam, znalazłam ogłoszenie i kupiłam pralkę, oczywiście używaną, bo na 6 miesięcy mieszkania lepszej nie potrzebowałam. Najmilszy pod słońcem Pan przywiózł pralkę, zachwalał, że za takie pieniądze, to praktycznie jak za darmo, że trafiło mi się jak ślepej kurze ziarno, że normalnie okazja jedna na milion i że w totka łatwiej wygrać niż taką pralkę w takiej super cenie dostać! Ja się ucieszyłam, prawie po rękach zaczęłam całować, że Pan mi takie wspaniałe dzieło technologii przywiózł (i na dodatek nie przyjął napiwku za wniesienie na 2 piętro i podłączenie!). Pan Pralkarz przestrzegł mnie jedynie, żeby dać pralce jeden dzień odpocząć, niech sobie spokojnie poleży, przyzwyczai do nowego miejsca zamieszkania, a potem mogę z nią zrobić wszystko co mi do głowy przyjdzie, a ona posłusznie będzie wykonywać każde moje polecenie.
Jak Pan nakazał, tak też uczyniłam.
Następne dni obcowania z tym owocem inżynieryjnego geniuszu okazały się dla mnie brzemienne w skutkach. Właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że bezrobocie mi nie grozi. Jeśli nie zrobię kariery w sektorze energetyki i blogosfera również mnie nie zechce, to z całą pewnością upomną się o mnie wszelkie serwisy sprzętu AGD. Bo o budowie pralki i możliwych usterkach, moi Kochani, podczas tych paru dni dowiedziałam się chyba wszystkiego.
Najpierw niewinna rzecz – pralka nie chciała wirować (tzn. pralka zachowywała się jak typowa dziewczyna, po prostu robiła mi na złość, jak włączyłam ją pustą dla sprawdzenia, to wirowała, a gdy tylko wewnątrz znalazło się parę rzeczy, to buntowała się, zaczynała nerwowo migać i dawać mi do zrozumienia, że raczej się nie dogadamy). Na dodatek miała jakieś humorki jak kobieta w ciąży, bo raz płakała (tj. wydalała jakieś płyny w okolicy filtra), a drugiego dnia już wszystko było w porządku.
Wykonałam pierwszy telefon do Pana Pralkarza, przepraszał ponad wszystko, obiecał, że przyjedzie, wszystko naprawi, że to praktycznie niemożliwe, żeby coś z taką cudną pralką było nie tak, ale on jest profesjonalistą i sprawdzi, a ja na pewno będę zadowolona. Jak powiedział tak, zrobił, coś tam popatrzył, postukał, pogłaskał i mówi „Teraz na pewno wszystko będzie ok!”. Ja podziękowałam, przeprosiłam za problem, że jeszcze fatyguję, a przecież Pan mi taką przysługę robi, za pół darmo przywozi takie cacko!
Nie dalej niż godzinę po jego wyjeździe porozumienie pomiędzy mną a pralką nadal nie zostało osiągnięte. Tym razem do głowy przyszły jej inne fanaberie. Pralka nie chciała spuszczać wody. Prośby, błagania, czyszczenie filtra, ratowanie mieszkanie przed powodzią, a nawet łzy – nic nie pomogło, pralka nadal była nieugięta.
Zmuszona byłam więc wykonać jeszcze jeden telefon do najmilszego pod słońcem sprzedawcy. Pan oczywiście przyjechał, a ja poważnie rozważałam, czy nie wręczyć mu CV i nie zapytać, czy nie ma wolnego etatu. Tym razem P. Pralkarz zaczął odprawiać nad pralką jakieś czary i powiedział, że on da sobie rękę uciąć, że teraz to już na pewno wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Ehhh… Mam nadzieję, że wypowiadając te słowa Pan Pralkarz skrzyżował palce z tyłu, bo w przeciwnym razie, jest właśnie teraz bez ręki…
Chcecie wiedzieć jak skończyła się ta historia? Zadzwoniłam do Pana 3 raz (i wtedy kur zapiął), ale tym razem nie odebrał już ten najukochańszy sprzedawca pod słońcem, lecz jakiś inny osobnik płci męskiej. Powiedziałam, że niestety z pralką raczej się nie zaprzyjaźnimy (trochę dosadniej jednak sformułowałam słowa) i bardzo serdecznie proszę, a wręcz nalegam, żeby pralkę odebrać ode mnie jak najszybciej. Po paru dniach przyjechało dwóch Panów, ponoć monterów, wysokiej klasy specjalistów, którzy nie wiedzieli jak dopływ wody zakręcić (!!), ale po odłączeniu przeze mnie (!!) pralki, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że z powołaniem się minęłam i powinnam rozpocząć karierę w światku AGD, pożegnałam się z pralką raz na zawsze i odzyskałam swoje pieniądze.
kk
Jaki jest morał tej historii?
– Bez pralki da się żyć, ale co to za życie
– warto zachować spokój, nawet jak nóż Ci się w kieszeni otwiera
– czasami całkiem przypadkiem można dowiedzieć się o swoich umiejętnościach, o których wcześniej nie miało się pojęcia
Fot. K.:*
Spódnica – SH (Reserved, 14 zł)
Bluzka – Stradivarius (%% 20 zł)
Torebka – Primark (%% 2,5 euro dawno temu w Porto)
Sandały – F&F (%% 25 zł)
Okulary słoneczne – Sinsay (10 zł)
Całość, bez okularów i bez butów – 44 zł.
Z butami i okularami – 79 zł .
Przypominam o trwającym na blogu konkursie, tutaj znajdziecie wszystkie informacje –> Wygraj kosmetyki od Bielenda! Kliknięcie w obrazek, również przeniesie Was na stronę konkursową.
l
Dołącz do społeczności bloga!
1. Zaobserwuj mnie na instagramie @zakreecona.pl
2. Odwiedź mój fanpage na facebooku Zakreecona
Myślę, że jako Pani Konserwator/Monter sprzętu AGD miałabyś duże branie i nie narzekałabyś na brak zleceń. Musiałabyś tylko jeszcze nieco popracować nad tężyzną fizyczną coby móc wnosić samodzielnie pralki i inne cuda techniki do 2,3,5 lub 10 piętro. Już to widzę! 🙂
Serio, ta bluzka kosztowała 20 zł? Wow!Przygody z pralką współczuję. Podobną przeżywałam dwa lata temu i skończyło się na kupnie nowej 😉
Muszę przyznać, ze dawno się tak nie uśmiałam czytając tekst o niedziałającej pralce choć wiem, że tobie na pewno nie było do śmiechu.
No i wygląda na to, że pralkę to jednak lepiej kupić nową 🙂 Taka z mniejszą pojemnością może by Ci się sprawdziła?
pięknie wyglądasz w tej stylizacji:)
Ale Ty masz historie ? + Zazdroszczę braku bezrobocia ?
przygody z pralką nie zazdroszczę, ale za to bluzka przepiękna!zresztą cały zestaw jest świetny!:)
Życie nie jest proste Eh ;D Swoją drogą świetne doświadczenie. Nigdy nie wiadomo czego nas to życie jeszcze nauczy. Dzielna dziewucha z Ciebie ;*Opowiadasz to z taką lekkością i stylem, że aż chce się czytać więcej i więcej! Pisz,pisz i pisz ;D Uwielbiam Cię czytać 😉
Jeszcze jednej rzeczy nie zrobiłaś – pan powinien włączyć PRZY TOBIE pralkę i ją sprawdzić. Ale wtedy mógłby od ciebie długo nie wyjść:)
Na siłownię już zaczełam chodzić, ale kurde to nie taka kolejność powinna być. Najpierw masa potem rzeźba!!
Ja ostatecznie nowej nie kupiłam, nie chciałam jej wozić potem z miasta do miasta. Do swojego mieszkania nawet bym się nie zastanawiała, ale obecnie w sytuacji, kiedy muszę być mobilna i gotowa do relokacji kupowanie nowej pralki nie było najlepszym pomysłem:D
Pan włączył przy mnie pralka, problem z nią polegał na tym, że bez obciążenia działała dobrze. Tylko jak się coś do środka wkładało to było pozamiatane…
Dziękuję Kochana!:D W tamtym czasie nie było łatwo, ale teraz oczywiście opowiadam tę historyjkę jako anegdotkę:) Twój komentarz to miód na moje oczy 😀 Hmm, no nie wiem czy tak sobie mogłam to sparafrazować, ale ufam, że wiesz o co kaman:D
Bardzo dziękuję:D Przygody z pralką też sobie sama nie zazdroszczę:D Ale teraz to wspominam ze śmiechem! Pozdrawiam:)
Justa:D
Bardzo dziękuję!:)
Wtedy nie, ale teraz na szczęście już jest mi do śmiechu:D
Udało mi się poradzić jakoś bez:D Ale w nowym mieszkaniu już pralka jest na stanie! A jak będę miała swoje lokum to wtedy z całą pewnością kupię nową pralkę. 🙂
Dobrze się taką historię czyta, ale bardzo współczuję, bo pewnie sporo stresu i nerwów musiało Cię to kosztować, ale za to masz piękną spódnicę 🙂
Dobrze, że masz jakąś alternatywę 😀
niezła historia …:P ale look na zdjeciach cudny 🙂
Świetny look za dobrą cenę :)Pozdrawiam :)http://pomojemubypawelo.blogspot.com
Świetny strój 🙂 Podoba mi się ta bluzeczka ♥
Pięknie Ci w musztardowym kolorze 🙂
Świetna stylizacja. Ja również nie mam cierpliwości do sprzętów 🙂
Doszukując się pozytywnych stron tej całej sytuacji, to przynajmniej nabyłaś nowe umiejętności związane z bardziej dogłębną obsługą pralki 😛 Oj nie wyobrażam sobie tego aby nie było pralki, ciężka sprawa, zwłaszcza gdy ma się małe dziecko. Co do zestawu to bardzo ładnie całość się prezentuje ♥
Co za historia! Az sie boje bo mnie w krotce czeka wymiana pralki 😉
Współczuję przygód z pralką hahaKLAUDIALISIECKA BLOG – KLIK
Witaj kochana jak ty ślicznie wyglądasz:* Nie mogę się napatrzeć:*buziaki:*http://WWW.KARYN.PL || FACEBOOK || INSTAGRAM
Przygód z pralką to mi nie brakuje :DA wyglądasz świetnie!
Stylizacja wcale nie wygląda jakby była z SH 😉 spodnica jest genialna i ma piekny kolor.A tak w razie co to wiem gdzie szukać specjalisty od pralek 😀
cudownie wyglądasz <3 pozdrawiam 🙂
Bardzo fajny zestaw!! Całkowicie w moim stylu 🙂 Spódnica ma cudny kolorek 😉
Świetnie piszesz! 🙂 Tekst mnie rozbawił ;)Ale jeśli chodzi o stylizację, owszem – piękna, ale ja wyszukuję perełki z lumpeksów za maksymalnie 5 złotych, więc możemy się ścigać w tańszych setach 😉
Powinnaś dostać ksywkę praczka 🙂
No właśnie praczka chyba nie pasuje, bo żadnego prania nie udało mi się zrobić:(
Dzięki! Kolor spódnicy też mi się podoba, ale cena jeszcze bardziej:D
To dla mnie największy komplement:Dco do ścigania się w najtańszych setach, myślę, że wyzwanie mogę przyjąć;D
Dziękuję bardzo!:) <3
Polecam się na przyszłość:D
Świetna stylizacja ze zdjęcia! Podobne długie spódnice widziałam ostatnio w Outlet Center w Białymstoku, nawet z podobnym marszczonym materiałem 🙂
Świetna ta bluzka! Obok takiej stylizacji nie da się przejść obojętnie 😉
Takich blogów nam potrzeba! Bardzo popieram edukację poprzez pokazywanie praktycznych przykładów, na których można zaoszczędzić. Zgadzam się z Tobą i też zawsze staram się kupować rzeczy na promocjach np. teraz zainwestowałem w kosiarkę https://www.stiga.pl/promocje
Uwielbiam ten blog ! zawsze można znaleźć inspirujące stylówki