Czy pisaliście kiedyś listy do św. Mikołaja vel. Gwiazdora vel. Gwiazdki z Nieba (bo słyszałam, że gdzieniegdzie to właśnie taka osobliwa postać przynosi podarki)? Ja pisałam. Wprawdzie, zazwyczaj przynosił mi to, co sobie zażyczyłam, z wyjątkiem sytuacji, kiedy 3 lata pod rząd przyniósł mi zegarek i w kolejnym roku zmusił mnie do umieszczenia w liście zdania „Wszystko, tylko nie zegarek” (a głupia byłam, bo teraz z pewnością nie pogardziłabym takim prezentem). Odpowiedzi jednak nigdy się nie doczekałam. W całkowicie odwrotnej sytuacji była za to moja przyjaciółka Y. Ona za każdym razie dostawała odpowiedź od Gwiazdora. Ale nie była to zwykła odpowiedź. Gwiazdor zawsze pisał do niej list na ozdobnym papierze, na którym zostawiał PIECZĄTKĘ z Laponii i dziękował za pozostawione dary (kawałek ciasta, pomarańcza itp). Kumacie to? Zastanawiałam się wtedy, dlaczego Mikołaj uważa mnie za dziecko gorszego sortu i nie raczy odpowiedzieć na żaden mój list choćby jednym zdaniem! Y. podpowiadała mi: Może spróbuj zostawić na oknie, żeby nie musiał szukać, albo napisz kilka takich samych listów i zostaw w różnych miejscach” – robiłam, tak jak Y. polecała, ale listu nadal nie było. W pewnym momencie ktoś brutalnie uświadomił mnie, że MIKOŁAJ NIE ISTNIEJE i po przeżyciu największego w tamtym czasie życiowego dramatu, zdałam sobie sprawę, że może jednak nie jestem wcale gorszym dzieckiem, bo jak miał odpisać mi ktoś, kogo nie ma? A jeśli chodzi o Y. tajemnica listów od Mikołaja do dzisiaj nie została rozwiązana, bo podobno pismo nie należało do nikogo z najbliższych członków jej rodziny!
Kiedyś podczas Świąt (co najmniej 15 lat temu) postanowiłyśmy z jedną z moich sióstr zrobić radochę dzieciom naszej drugiej siostry i przebrałyśmy się: ja za Elfa, a I. za Mikołaja. Performance chyba jednak nie do końca nam się udał, bo dzieci na nasz widok zalały się gorzkimi łzami, nie chciały siadać na kolanach, nie mówiąc już o jakimkolwiek śpiewaniu piosenek i odpowiadaniu na pytanie „HOHOHO, CZY BYŁAŚ W TYM ROKU GRZECZNA, MAŁA DZIEWCZYNKO?”. W takiej sytuacji nie pozostawało nam nic innego jak szybko się ewakuować, a prezenty pozostawić pod choinką.
NIE KLIKAJ LUBIĘ TO! Chyba, że jesteś krejzolką tak jak ja – wtedy czuj się zaproszona!
PS Do Panów też kieruję to przesłanie:D
Gdy wspominam czas spędzony na Erazmusie w Portugalii, trudno doszukać się dni, w których humor mi nie dopisywał. Piękna pogoda, dłuższy dzień i bliskość oceanu zapewniały odpowiednią ilość endorfin. Wraz z K. z przyczyn głównie ekonomicznych postanowiliśmy nie wracać na Święta do PL i spędzić je w Porto. Z jednej strony ekscytacja, że pierwsze Święta spędzimy w całości razem i to na dodatek w takim miejscu, a z drugiej smutek, że jak to tak bez rodziny, a proszę mi wierzyć, że najbliższą rodzinę to ja mam dużą i jak wszyscy zbierzemy się u rodziców, to wychodzą z tego prawie dwie drużyny piłkarskie. Dzień przed Wigilią, siedząc sama w mieszkaniu dopadł mnie jakieś nostalgiczny nastrój, uroniłam parę łez nad własnym losem i rozważałam powrót do domu na stopa – to nic, że pewnie dojechałabym w okolicy Sylwestra. Jak się później okazało, Święta spędzone na obczyźnie z dala od rodziny, wcale nie były takie złe. Bieganie do polskiego sklepu z nadzieją, że w końcu dotarła dostawa grzybów suszonych, pieczenie ciasteczek w piekarniku elektrycznym, który grzał tylko od góry, a kresem jego możliwości było osiągnięcie temperatury 80 stopni oraz seryjna produkcja pierogów – te i wiele innych małych czynności sprawiły, że Święta spędzone na obczyźnie miały swój niepowtarzalny urok.
A jak wyglądały Święta w tym roku? Upiekłam chyba najtwardsze pierniki świata, ale wydaje mi się, że były zjadliwe, bo jak przywiozłam je do rodzinnego domu i wystawiłam na widok publiczny, to zniknęły w tempie błyskawicy. Prezenty przystroiłam szarym papierem, gałązkami świerku i suszonymi cytrusami. Zamiast żywej choinki przywlokłam do domu badyla, pomalowałam srebrnym sprayem i owinęłam lampkami. No i okazało się, że chyba jestem wpływową blogerką(!!:D), gdyż wśród prezentów otrzymanych przeze mnie i moich bliskich znalazły się rzeczy z listy pomysłów, którą dla Was przygotowałam.. Ja dostałam m.in. książkę Kasi Tusk Make Photography Easier oraz zagłówek podróżny w łowickie wzory🙂
A Wy jak wspominacie Święta z Dzieciństwa? Które Święta jak dotychczas najbardziej przypadły Wam do gustu? Czekam na odpowiedzi w komentarzach!:)
Fot. Ja, Kuba i Madzia!
Płaszcz- Orsay (ok. 180 zł)
Spodnie – Diverse (%% 20 zł)
Buty- Deichmann (%% ok. 185 zł)
Szalik – LC Waikiki (prezent)
Dołącz do społeczności bloga!
1. Zaobserwuj mnie na instagramie @zakreecona.pl
2. Odwiedź mój fanpage na facebooku Zakreecona
bardzo ładny płaszczyk
JA do tej pory wierzę w MIKOŁAJA…..nie ma nic piękniejszego
Dla mnie święta to przede wszystkim rodzinne spotkania i tak też je pamiętam od dziecka.
Mnie brutalnie uświadomił brat, że nie ma Gwiazdki. Powiedział, że jak Mu nie wierzę, to żebym udawała, że śpię i sama się przekonam. Chyba nie muszę dodawać, co się dalej wydarzyło… 😉
Świetne zdjęcia. Pięknie wyglądasz.Ja wierzyłam,chyba nie długo,bo moje starsze siostry odkrywały prezenty jeszcze przed świętami i tego zrozumieć nie potrafiłam, więc mnie uświadomiły! Życzę Wszystkiego dobrego po świętach i na Nowy Rok!
Tak jest do nas też przyszedł w tym roku 😀
… a właśnie w tym roku tak sobie myślałam: Jak cudownie byłoby gdyby Mikołaj istniał naprawdę ;D Zdecydowanie jest w tym jakaś moc ! 😉 Twoje święta i przygody wydają się być ciekawe. Ja do tej pory każde Boże Narodzenie spędziłam w Polsce w domu rodzinnym, ale często chodzi mi po głowie jak wyglądałyby takie święta np w Hiszpanii lub w Azji ;DBuziak dla Ciebie ! ;*
Dla mnie święta to był wspaniały czas oczekiwania na gwiazdkę, wtedy cała rodzina siadała do stołu, a potem szukaliśmy prezentów pod choinką. W tym roku upiekłam z dziećmi pierniki i zrobiłam ozdoby choinkowe.
Całokształt fantastycznie sie prezentuję, a mi najbardziej przypada do gustu szalik ;)Oh, jak ja bym chciał ładny zegarek dostać!
Świetne zdjęcia 🙂
Uwielbiam tego typu wspomnienia z dzieciństwa. Boże Narodzenie to często uśmiech i radość, zwlazcza we wspomnieniach. 🙂
Dla mnie każde święta są wyjątkowe i niepowtarzalne. Podziwiam Cię, że zdecydowałaś się spędzić święta w Portugalii, z dala od rodziny. Dla mnie to rodzinne „ciepło” to jednak niezastąpiony element każdych świąt i nie wyobrażam sobie spędzać ich z dala od najbliższych mi osób, bo na tę chwilę czekam dosłownie cały rok! 🙂
piękne zdjęcia i widoki w tle 🙂
Wspominam zawsze święta z mojego rodzinnego domu. Cudowny czas…Mój syn bardzo długo wierzył w Mikołaja. Uważam, że tą wiarę trzeba podtrzymywac jak najdłużej…
Te święta były dla mnie wyjątkowe. Skłócona od lat rodzina z radością usiadła przy wigilijnym stole. Czego chcieć więcej?
Bardzo ładne zdjęcia:* i piękna Ty ! Pozdrawiam ciepło.agnesssja.blogspot.com
Chyba nigdy nie odważyłabym się wprowadzić przebranego za Miko członka rodziny. Moje dzieci niby już w niego nie wierzą, ale jeszcze wierzyć chcą, targają nimi sprzeczne uczucia i takie ryzyko pewnie odparłoby Wigilię z dziecięcej magii
Uwielbiam atmosferę świąt 🙂 Prezenty też są fajne…
U nas przeszło to bezboleśnie 🙂
Ja nie za bardzo lubię święta, wolałabym grzać się z najbliższymi w Portugalii. Zdecydowanie.
Nigdy nie słyszałam, żeby św. Mikołaj został zastąpiony Panią Gwiazdką, a tym bardziej Gwiazdorem:))
To to jeszcze nic. Mi kiedyś tata ostentacyjnie w wieku 7 lat, powiedział, że mikołaja nie ma i to rodzice robią prezenty. Świat mi się zawalił.
Oj ja także w brutalny sposób się dowiedziałam, że nie ma Mikołaja to był dramat dzieciństwa 🙁Mój blog
Może to i dziwne, ale w zasadzie to nie pamiętam momentu, w którym się dowiedziałam, że Mikołaj nie istnieje. Myślę, że to był raczej proces, w którym kolejne poszlaki coraz bardziej odkrywały tajemnicę. Fajnie, że wspomniałaś o programie Erasmus. Chętnie poczytam o nim więcej 😀
Ta wiara i nadzieja w poczciwego św. Mikołaja. Do teraz pamiętam niektóre tradycje i zwyczaje koleżanek z podstawówki i zastanawiałam się tak jak i Ty dlaczego u mnie to nie działa. Lub raz gdy byłam chora i nie mogła iść do Mikołaja tylko mój brat poszedł „odebrać mi paczkę” i ta panika czy mikołaj da paczkę komuś skoro to ja na nią zasługiwałam. Siedziałam wypatrując w oknie.. brat szedł bez niczego, a tu nagle wszedł do domu z wielką siatą… Oo To skąd ją wtedy wziął?? Teraz już wiem, że mama wystawiła przed drzwi, jak będzie wracał 😀
Nawet nie pamietam kiedy zrozumialam ze to rodzice kuuja prezenty. Ale swieta co roku zawsze byly super.
Święta to był magiczny czas, nawet teraz mam w oczach obraz żywej choinki z domowymi piernikami jako ozdobami
Nie pamiętam już, czy pisałam do Świętego Mikołaja, fajnie, że masz takie wspomnienia:D W dorosłym życiu raczej się dyskretnie podpytuje i sugeruje do tam by się podobało. Nie ma już tej niespodzianki…
Cudowna sceneria <3
Cóż, jako dziecko też zwykle zalewałam się łzami na widok Mikołaja 😉 Tak to już chyba jest ;)Piękne zdjęcia!
Ja bardzo ubolewam nad faktem, że świąt już w ogóle nie czuję. Jako dziecko bardzo szybko uświadomiono mnie „z podwórka”, że mikołaj nie istnieje. Ale mimo tego, że Gwiazdor nie istniał te święta były magiczne. Cóż, mam nadzieję, że to jeszcze kiedyś powróci. Świetne zdjęcia!